piątek, 12 listopada 2010

|003|

Podskoczyłem przestraszony gdy budzik zaczął dzwonić mi koło ucha.
Spałem na kupie dokumentów w dodatku w ubraniu.
Spojrzałem na pogniecione kartki pode mną.
Punkt 634....
Widocznie zasnąłem
Wstałem i udałem się do łazienki
Po jakiś 40 minutach stałem już przed szkołą.
Wszedłem do budy rozglądając się za Kaoru.
Ehh. Pewnie go jeszcze nie ma.
Idąc w stronę jednej z ławek zaczęło do mnie się zlatywać parę osób. Potem więcej i tym faktem po 10 minutach pół szkoły otaczało mnie w kółku.
Kurde! Jak przyszyłem w krótkich spodenkach do budy to tak aż do mnie nie legli!
Jak na zbawienie Kaoru pociągną mnie za rękę i krzykną do pozostałych.
-Przewodniczący przyjmuje tylko dane na papierze! Napiszcie swoje dane a potem je do niego zanieście...
Nic nie powiedziałem... Po co?
Poszliśmy do klasy czekając na nadejście dzwonka.
-Dzięki, czułem że zaraz mnie zgniotą
-Spoko. Masz zadanie z histy?
-No, masz- podrzuciłem mu zeszyt
Po chwili zadzwonił dzwonek i zaczęła się lekcja.

Minęły tylko 4 lekcje a ja już mam ponad 70 podań!
Kurde! Co oni myślą że nie mam nic do roboty?! Jeszcze pedalski zeszycik w domu zostawiłem!
Niech to szlak!
-Ej słuchasz mnie?! - spytał w końcu Kaoru
-Nie... - powiedziałem z prawdą
-Ehh... jak ściana! Ej a zastanawiałeś się wogule na zgłoszeniu się do koszar? No wiesz, fajnie tak być wojownikiem Króla! Kasa, laski!
-Jakoś mnie tam nie ciągnie
-Ej no weź! A ja? Nadaje się ?
-Nie będę tego komentował...
-E czemu? Jestem przecież silny i wogule
-Tam u nich to tylko jako pan lekkich obyczajów mógłbyś być
-Pff! Ty się nie znasz! Mogę się zgłosić i zgłoszę!
-Trzeba mieć dobre wyniki
-Kurwa - przeklął cicho - O! Siedzimy razem na lekcji magii?
-Sprawdzian jest?
-Nooo...
-Niech ci będzie...

-O kochanie już jesteś? - Lizzy wyjrzała z kuchni
-Taaa, gdzie Sean mam do niego sprawę
-Poszedł do sklepu będzie za parę minut. Chodź tu zrobiłam twoje ulubione pierogi z jagodami.
-A to fajnie.
Coś mi tu nie gra! Nigdy nie robi pierogów ponieważ Sean ich nie lubi a ona sama ma na nie uczulenie.
Coś mi tu śmierdzi...
-Jak tam słońce w szkole?
-Spoko
-Ostatnio nic nie wychodzisz... Coś się stało?
-Nie po prostu mam dużo na głowie
-Ahh rozumiem
Po chwili do kuchni wparował Sean z wypchanymi po brzegi siatami. Spojrzałem na niego zdziwiony
-Na co tyle tego?
-Mama ci nie mówiła? Ma randkę ze swoim chłopakiem
Szok!
Co?! Lizzy ma chłopaka?! Ale kiedy?
Zamurowało mnie
-Co chciałeś ode mnie?
-Masz czas?
-No a co?
-Pomożesz mi z czymś
-Spoko
-To chodź do mnie
Będąc już na górze wszystko mu wytłumaczyłem co i jak.
Miał tylko wypisać wszystkich kandydatów na kompie a potem to wydrukować.
Bułka z masłem.
Pomijając fakt że samych zgłoszeń jest około 200.
W tym czasie położyłem się i słuchałem MP3
A jednak są zalety mieć rodzeństwo

sobota, 6 listopada 2010

|002|

 Tak zgadza się ^^ Tamten blog jest kontynułowany na tej stronie. Po prostu lepiej mi się tu piszę =D
A teraz życzę miłego czytania...

***

 Właśnie skończyłem pisać test Kaoru  i oddałem mu by się podpisał. Ten tak zrobił i oddal nauczycielce.
Po chwili powiedziała:
-No brawo Kaoru! W końcu wziąłeś się do pracy! Tak dalej! Dostajesz 5!
-Dziękuję proszę pani - uśmiechną się szeroko
A ja zaśmiałem się pod nosem. Może i ten dzień nie jest taki zły.
Na długiej przerwie poszliśmy za szkołę zapalić...
Ahhh ale dawno tego nie robiłem...
Zaciągnąłem się głęboko przymykając oczy.
Kaoru zrobił to samo.
Spojrzałem na niego po czym zacząłem rozmyślać.
Znaliśmy się od dzieciństwa...  Znaczy po tym jak mnie Lizzy zaadoptowała...
To będzie już jakieś 8 może 9 lat...
Nie to jest ważne. Ważne jest to że normalny a nie jak inni. Królowe spływającej tapety lub maniacy komputerowi. Rzygać mi się nimi chce...
Coraz częściej zastanawiam się czy tu wo gule pasuje...
-Co jest? - spojrzał na mnie.
Teraz się kapłem że przez ten cały czas się na niego gapię. 
-Nie, nic... - wyrzuciłem papierosa - chodź już za chwilę dzwonek.
Weszliśmy powoli do szkoły i stanęliśmy koło pozostałych.
Znów jakiś apel, westchnąłem zrezygnowany
-Jak już wiecie, co roku ze szkół są wybierani chętni uczniowie do koszar w Królestwie Terins! W tym roku nasza szkoła również uczestniczy w tym wydarzeniu. Mam nadzieje że będziecie się zgłaszać. Król nas potrzebuje.
Taaaa zawsze ta śpiewka... Król nas potrzebuje! Jesteśmy zbawcami świata! Taaa jasne Bo se Demon nie poradzi...
A, nie wspominałem że nasze miasto jest zaliczone do terenów ciemności. Czyli tam gdzie demony, wilkołaki, wampiry i takiego typu inne dziwolągi... Tym wszystkim dowodzi Król Demonów nie pamiętam jak mu tam było...
To nie jest istotne...
-Kandydaci mają się zgłaszać do przewodniczącego szkoły czyli...
Ja....
-czyli Mirari'na. Będzie przyjmował wasze kandyzacje i was oceniał. To na tyle w razie jakiś pytań proszę się zgłosić do przewodniczącego. Wszystko zaczyna się od jutra...
-A a ty Mirari chodź ze mną
Westchnąłem.
I znów się zaczyna! Miri zrób to zrób tamto!
Weszliśmy do gabinetu dyrektorki i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Normalnie jak w jakimś filmie o mafii...
-Jak już wiesz będziesz wszystko nadzorował.
-Nooo
-Masz - podała mi wielki segregator - tu masz wszystko co i jak - a a tu masz zrobić listę zgłoszeń - tym razem podała mi różowy zeszyt w kwiatuszki. Kurde jeszcze jednorożców brakuje!!
Wyszedłem z gabinetu i poszedłem do domu.
Pff... mam jeszcze 3 lekcje ale co mi z tego? Mam przecież przeanalizować na jutro ten cały zestaw kartek...
Wszedłem do domu, zauważywszy Seana spytałem
-Gdzie Lizzy?
-W pracy  - spojrzał na mnie - a co tu masz?
-Nic
Wszedłszy do pokoju rzuciłem plecak w róg i otworzyłem segregator
"Punkt 1. Do koszar mogą się tylko zgłosić osoby zdrowe i zdolne fizycznie"
Ble...ble...ble...