niedziela, 17 lutego 2013

|013|

Witam was :D wiem dawno nie pisałam za co was bardzo przepraszam. Ostatnio miałam mało czasu i nie potrafiłam się zebrać w sobie. Bardzo się ciesze, że jest was więcej i komentujecie ten nudawy blog xD
Dziękuje za wasze opinie i rady ^ ^ dzięki nim wiem co mogę poprawić i postaram się zrobić to jak najlepiej =D Już nie zanudzam i zapraszam do czytania.
Rozdział 13
Beta : Literowe_Uomo

_________________________________________________________



Ehhh...
Pierwsza noc. Nigdy nie miałem problemu ze zaśnięciem. Dziś jest inaczej.
To przez tego głupiego gościa, który powiedział mi, że wrócę dopiero za 10 lat.
Kurwa...
Nie dość, że nie mogę zasnąć to Kaoru chrapie tak głośno, że aż szyby w oknie się trzęsą.
Głupek. On myśli, że to wszystko to zabawa.
Eh...
Mam głupiego przyjaciela. Ale mam tylko jego.
Jak sobie przypomnę to zawsze robiliśmy wszystko razem.
Od budowania babek z piasku do rzucania w ludzi pomidorami. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Hahaha..
- Hryyyyyy - Kaoru chrapnął głośniej.
No kurwa nie.
Obróciłem się w jego stronę.
Leżał na plecach okrakiem, z rękami do góry i otwartą paszczą.
Masakra...
Kątem oka zauważyłem jak Eruan przekręca się na drugi bok. Widocznie dla niego ta noc też jest ciężka. Albo ten debil daje taką popisówę, że szlag wszystkich trafia...
Przymknąłem oczy.
Dom...
Jestem ciekaw czy Lizzy się o mnie martwi. Pewnie tak. Jutro będę musiał napisać do niej list...
Zabrali nam wszystko, od mp3 do telefonów. Więc nie zadzwonię.
I jak tu żyć?
Ehh...
Zobaczymy, może będą jakieś pozytywy tej "przygody"?




Obudził mnie wielki huk! Od razu zerwałem się z łóżka myśląc, że to jakiś test dla pierwszaków.
Eruan postąpił tak samo jak ja. Wstał od razu z łóżka i rozglądał się wszędzie.
Kaoru.
Kurwa gdzie jest ten debil?!
- Kaoru! - zawołałem go. Może jest w łazience albo już gdzieś wyszedł?
- O kurwa... - odezwał się czerwono-włosy wychodząc spod łóżka - ale te łóżka są małe... już drugi raz spadłem.
- Mógłbyś uważać? Wystraszyliśmy się. - powiedziałem zły.
Zły? Wkurwiony...
Bez słowa poszedłem do łazienki.
Przemyłem twarz zimną wodą. Nawet nie mam ubrań. Musze to wszystko wyjaśnić. Może jak zgłoszę się do kogoś innego to pomoże mi się stąd wydostać.
~Mirari... ~
Co to?
Rozglądnąłem się dookoła patrząc czy ktoś tu jest.
~Mirari nie zobaczysz mnie... jeszcze.~ - znów pojawił się w mojej głowie głos.
- Kim jesteś? Gdzie jesteś? - wypowiedziałem cicho
~ Kim? Nikim... Gdzie? Nie ma mnie nigdzie... Ja... My... .. nie żyjemy...~
Nic nie rozumiem... Jak to ? Kim on jest. Czemu mówi do mnie..?
~ Bo tylko ty możesz mnie usłyszeć... Mirari...~
Nie..! Czyta mi w myślach!
Wynoś się! !
Cisza..
Wyszedłem i spojrzałem po reszcie. Ci byli już ubrani.
Westchnąłem głośno. Co to było?
Czy to ma coś wspólnego ze snami?
- Masz - Eruan rzucił mi naszą "kochaną" szatę. - mimo wszystko musisz ją nosić.
- Wiem.. - mruknąłem do siebie i założyłem cuchnącą rzecz.
- Jezuuu.. ale jestem głodny...! - jęknął głośno Kaoru.
- Lepiej chodźmy nie mam zamiaru spóźnić się pierwszego dnia...
- Jestem za - potwierdził moje słowa Elf.
I w ten oto sposób udaliśmy się do jadalni. Była to ogromna sala znajdująca się na parterze. Wszędzie porozstawiane były stoły, a na nich ustawione były półmiski z jedzeniem.
Szybko zajęliśmy jeden ze stolików. Znajdował się on przy ścianie. Mi to pasowało, mniej ludzi się na nas gapiło. Kaoru jednak chciał iść na sam środek by poznać nowych ludzi. Razem z Elfem odpowiedzieliśmy mu na to, że jeśli chce to niech idzie my tu zostajemy. I w ten oto sposób wszyscy siedzimy przy tym stoliku.
Jedzenie nie było genialne. Zwykła papka z ziemniaków o konsystencji budyniu. I trzy kawałki suszonego bekonu.
- Tego się nie da jeść... - stwierdziłem od razu. Eruan pokiwał głową potwierdzając moje słowa.
- To jest jedzenie prawdziwych wojowników! - wychrypiał czerwono -włosy opychając się owymi "smakołykami"
- Ehhh... przynajmniej jemu to pasuje - powiedziałem do Eruana
- Przynajmniej wmawia sobie, że mu smakuje. - powiedział Elf patrząc jak rudzielec zajada pozostałe porcję.
- Co mamy pierwsze?
- Hmm...  trudno określić, na razie mamy się spotkać z naszym nauczycielem i on chyba nam powie co będziemy mieć w planie lekcji.
- Ok.
Po 10 minutach udaliśmy się do koszar.
Tam podobno czekał na nas nauczyciel. Wiemy tylko, że należymy do klasy 1 F. Na placu przed koszarami stało mnóstwo osób. Najprawdopodobniej pierwszoroczni tak samo jak my.
Co jakiś czas podchodził jakiś nauczyciel i uczniowie rozchodzili się.
Po dłuższym czasie zostało tylko szesnaście osób, w tym my. Co się okazało wszyscy byli z naszej klasy.
- A jak sobie o nas zapomnieli? - zaczął martwić się Kaoru.
- W zwykłej szkole chyba nie miałbyś z tym problemu. - zaśmiałem się rozciągając na kamiennym murku, na którym właśnie siedzieliśmy.
- No ale wiesz, tu jest inaczej!
- Taaa
Przymknąłem oczy.
Ten głos. Zimny, cichy...
Już do mnie nie mówi. Czy... czy jeszcze mi coś powie?
Mimo wszystko ciekawi mnie.
Może jak bym go zawołał? Ale jak...?
- Przepraszam was za spóźnienie! Musiałem coś załatwić - usłyszeliśmy męski głos.
Moje oczy od razu powędrowały w tamtą stronę.
Zapomniałem szybko o głosie widząc nową osobę.
Przed nami stał wysoki mężczyzna z granatowymi włosami sięgającymi ramion. Jego oczy miały kolor błękitu. Wyglądał na silnego i niebezpiecznego.
- Zapraszam do sali. - powiedział szybko i udał się od razu w znane tylko przez niego miejsce. Wszyscy posłusznie powędrowali za nim.
Nigdy nie wyobrażałem sobie, że koszary będą "tak" wyglądać. Labirynt, korytarze i wiele pomieszczeń. Najdziwniejsze było jednak to, że nie było dachu. Otaczały nas zimne mury i błękit nieba. Sale i klasy również posiadały tę cechę.
- Ciekawe miejsce prawda? - stwierdził Eruan idąc koło mnie.
- Tak, dość niecodzienne - powiedziałem rozglądając się dookoła.
- Dobra stać! - krzyknął nasz "nauczyciel?" patrząc na nas.
Znajdowaliśmy się w jednej z sal, była dość mała ale mury otaczające nas były wyższe jak niektóre domy z naszej rodzinnej wioski. Nie było w niej nic oprócz małego biurka.
- Nazywam się Isaaki Nismuroo i jestem waszym mistrzem. Podam wam plan zajęć lecz najpierw przeczytam listę obecności. Wyczytana osoba opowie coś o sobie i poda broń jaką się posługuje. - Powiedział przeglądając listę obecności - Zaczynajmy. 1. Asiki Miron.
- Co myślisz o naszym mistrzu? Zajebisty nie?! - spytał mnie Kaoru.  Spojrzałem na niego jak na kretyna. 
- Pozostawię to bez komentarza
- Ehh czemu wszystko Ci nie pasuje. Mógłbyś chodź raz powiedzieć, że jest ok - oburzył się chłopak
- Może bym tak powiedział, gdybym chciał tu przyjechać.
- Będziesz mi to cały czas wypominał
- Prawdopodobnie tak. I to przez 10 lat! - podkreśliłem słowo dziesięć.
- Ejj no... weź...!
- Kaoru... - powtórzył po raz trzeci nauczyciel
- A..o..ten jestem!! - wykrzyczał radośnie chłopak
- Właśnie widzę... i gadasz z kolegą. - patrzył na rudego ze złością.
- Ten..wiem, przepraszam hehe - zaśmiał się głupkowato.
- Nie ważne przedstaw się.
- Umm Kaoru Nislo. Jestem człowiekiem i mam 17 lat.
- Jaką broń wybierasz? - spytał nauczyciel znudzony naszymi wypowiedziami.
- No miecz.. chyba. no!
- Dobra następny. - powiedział Isaaki patrząc na następny numerek  - 15. Eruan Rumini
- Eruan Rumini. Czarny elf, wiek 48 lat. Broń i atrybut łuk i lecznictwo.
- Dobrze, na tym kończymy listę osób.
Spojrzałem na niego zaskoczony. Koniec? Więc nie jestem nawet wpisany
- Psze pana!!! - krzyknął głośno Kaoru. Ten obrócił się w jego stronę zdenerwowany.
- Macie mówić do mnie Mistrzu! Ewentualnie Mistrzu Isaaki ! - westchnął nauczyciel - o co ci chodzi?
- Bo jest jeszcze mój kolega !
Skierowałem wzrok na Kaoru. Ten natomiast wyszczerzył się do mnie.
Głupol... uśmiechnąłem się
- Co? - granatowo-włosy spojrzał na mnie poczym zmarszczył brwi w geście niezadowolenia.
- Trafiłem tu przez pomyłkę. Pewnie dlatego nie ma mnie na liście. Ale to nic. Mam zamiar wrócić z powrotem - powiedziałem patrząc na niego obojętnie.
- Niestety to nie jest możliwe. Jak wiecie transport powrotny jest dopiero za 10 lat. Do tego czasu będziesz musiał się tu zatrzymać. - powiedział patrząc na mnie jakby zły moją obojętnością. - Przedstaw się.
- Mirari... Mirari - miałem powiedzieć już moje nazwisko Hutisar ale w mojej głowie rozbrzmiał dziwny głos.
~Mirari... Aldaron...~
Isaaki zdenerwowany ciszą spytał - co nie wiesz jak się nazywasz?
Spojrzałem na niego zły
- Mirari Aldaron. - powiedziałem stanowczo.
Mogłem zauważyć, że nasz nowy nauczyciel drgnął lekko słysząc moje "nowe" nazwisko.
- Rasa? - zapytała patrząc w inną stronę.
Czyżby chciał zakamuflować zaskoczenie?
- Czło..
~ Nie... nie jesteś istotą ludzką~
?
- Nie wiem - powiedziałem w końcu.
Nismuroo nic sobie nie robiąc pytał dalej
- Broń
~Magia... ~
- Magia 
- Magia powiadasz? - usłyszałem słowa wypowiedziane z pogardą - ostatni zapis z kronik pokazuje nam, że magia była użyta ostatni raz w Ruinach Sekory 1693 lat temu. Został wtedy zgładzony ostatni mag. Więc niemożliwością jest byś posługiwał się tą wiedzą i mocą. - patrzył na mnie jak na jakiegoś wariata.
~Nie słuchaj go... On nic nie wie... On NAS nie słyszy! ~
~NAS!~
Głos nasilił się. Dołączyły do niego jeszcze inne tony. Kobiece, nawet dziecięce...
~NAS! Moich braci! I sióstr! NAAASS!~
Ból...
Cierpienie...
Ciemność...

       *          Isaaki Nismuroo       *


Głupi dzieciak...
Magia.
Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę co mówi.
Zaginione techniki walki i wiedzy.
- Mirari może nam zaprezentujesz jakąś technikę magii co? - spytałem z kpiną.
Chłopak patrzył sie w przestrzeń jakby ktoś tam stał.
Miałem znów coś mu powiedzieć gdy nagle z głośnym wrzaskiem chwycił się za głowę.
To nie trwało nawet sekundę.
Wrzask.
Szok.
Upadek.
- Mirarii!!! - krzyknął głośno Kaoru kucając koło niego.
Chyba są przyjaciółmi.
- Odejdź - powiedziałem stanowczo do ucznia po czym sprawdziłem stan zdrowotny Mirari’ego.
- Żyje, potrzebuje tylko chwili odpoczynku. - powiedziałem spokojnie.
Żyje...
Ledwo żyje.
Coś musiało się stać. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem.
- Zaniosę go do części leczniczej wy weźcie po planie zajęć i możecie iść. - powiedziałem do reszty.
Wziąłem chłopaka na ręce i czym prędzej udałem się do zamku.
Uzdrowiciele nic tutaj nie zdziałają. Musze iść do niego tylko on będzie wiedział co się stało...

Bohaterowie

Imię: Mirari
Rasa: Nieznana
Wiek: 17lat
Cechy charakteru: spokojny nastolatek, który ma wszystko gdzieś. Nie przeszkadzają mu komentarze innych przecież każdy ma wady nie? .Nie wieży że istnieje coś takiego jak przyjaźń czy miłość...
Opis: Po poznaniu Slivera zmienia się... Zaczyna wierzyć w szczęście...
Imię: Sliver
Rasa: Demon
Wiek: 1365 lat
Cechy charakteru: spokojny i opanowany. Bardzo szanowany z powodu swojego stanowiska w hierarchii.
Opis:Od samego początku Mirari go zaciekawił... Chce poznać go uważnie i dowiedzieć się kim tak naprawdę jest


 Imię: Kaoru
Rasa: Człowiek
Wiek: 17
Cechy charakteru: Zawsze wesoły. Przyjaciel Mirari'na zawsze chodzą razem.
Opis: Jest bardzo zainteresowany demonami i ich życiem. Strasznie chce zostać jednym z wojowników...


 

Imię: Eruan
Rasa: Czarny elf
Cechy charakteru: spokojny elf o dużej wiedzy. Zawsze skory do pomocy.




Imię: Saenji Sunturani 
Rasa: Demon
Książę, następca wielkiego imperium Czarnych Żwirów. Jeden z najsilniejszych uczni i wojowników w Koszarach. Nigdy nikogo nie kochał, lecz gdy tylko zobaczył Kaoru to się zmieniło.