wtorek, 25 grudnia 2012

|012|

10 lat?!
Czy ten koleś jest popieprzony.
Na pewno tyle tu nie będę!
Nigdy w życiu!
- Ej ty młody!!! - spojrzałem za siebie bo właśnie stamtąd dobiegał czyiś głos.
- Co? - stał przede mną jakiś chłopak w czarnej szacie ze złotymi zdobieniami. Już na pierwszy rzut oka było widać, że był starszy ode mnie.
- Nie co tylko proszę jak już coś! - zaczął wydzierać się na mnie. - Tu jest zakaz wstępu. Nie masz prawa wchodzić na teren zamku i świątyni! Głuchy byłeś gdy to ogłaszali?
- Miałem ważne sprawy i nie powinno Cię to interesować. Poza tym jak jest zakaz to czemu tu jesteś?
- Mam 7 stopień i mam prawo przebywać w takich miejscach! Poza tym w tym roku jestem opiekunem pierwszaków i moim obowiązkiem jest by takie debile jak ty nie pozwalały sobie za dużo!
O ten chuj, na pewno będę go słuchał! Jak zaraz mu...
Nie zdążyłem nic powiedzieć bo starszy chłopak chwycił mnie za szatę i podniósł.
Ile on ma siły?!
- A teraz się zamknij bo nie mam zamiaru słuchać jakiś krasnali, które dużo gadają a mało robią!
Rzucił mnie przez ramie i zaczął iść w kierunku koszar. Jeszcze jak by tego było mało trzymał mnie za dupę ciągle poprawiając bym nie spadł.
Oooo nie...
Tego to kurwa nie przetrawię!
- Spierdalaj od mojej dupy pierdolony perwersie!!!
- Ooo chciałbyś... Niestety nie jesteś w moim typie, chociaż tyłek to masz fajny.
Na potwierdzenie tych słów ścisnął rękę na moim tyłku.
- Chuju ty!
Wziąłem jak największy zamach i uderzyłem go łokciem w pomiędzy łopatkę.
- Haha powodzenia, nic nie czuje
Chuj...
Nienawidzę go.
- Wara od mojego tyłka.
- O jeju pocieszyć się nie mogę? - zaśmiał się - nic ci nie zrobię, przecież mówiłem, że nie jesteś w moim typie. Może jak byś miał czerwone włosy to bym cie już nie tylko po tyłku macał.
- Zboczeniec
- Tak, tak już to mówiłeś.
- MIRARIIIIIII!!!!
O boże Kaoru...
Nie dość, że mnie jakiś koleś nosi to jeszcze ty na dodatek mordę drzesz na całe podwórko...
 - Ooo nie wspominałeś, że masz takiego ślicznego przyjaciela. Hmmm... - powiedział do mnie cicho, by biegnący ku nas rudzielec nas nie słyszał.
- Nawet się kurwa nie waż...!
- O Mirari! - powtórzy patrząc się na drugiego chłopaka. - widzę, że poznałeś już kogoś ! Super !
- Razem z Eruanem szukaliśmy Cię wszędzie.
- Ale już tu jestem, przez kogoś - zaakcentowałem słowo kogoś - a teraz mnie puszczaj, mam dość tej 'wycieczki"
Starszy chłopak opuścił mnie.
Jak na zawołanie podszedł do nas elf. Gdy tylko zobaczył mojego zboczonego oprawce ukłonił się. Ten natomiast tylko pokiwał mu głową. Po czym znów przyglądał się Kaoru.
Pierdolony perwers...
- Cześć! - wyszczerzył się rudzielec do nowego "znajomego" - miło Cię poznać! - podali sobie dłonie
- Mi również.
- Pfff
Wal się...
-Hmmm Mirari nie jesteś tak uprzejmy jak ...?
- Kaoru! Nazywam się Kaoru!
- Kaoru. Śliczne imię - uśmiechnął się czarno-włosy
- Ay... ten, no hehe yy. dzięki..?.. - zaczerwienił się człowiek
- Ja natomiast nazywam się Saenji. Saenji Sunturani. Może oprowadzić was po okolicy? - zaproponował, patrząc się ciągle na rudzielca.
- Jasne!  Może wiesz gdzie są tu jakieś fajne dziew.....
Pociąłem jego i Eruana w stronę koszar. Ja mu kurwa dam oprowadzić was...!!
Zboczeniec stary!!
- Ej !! Mirari! Co ty wyprawiasz! Może by mi pokazał gdzie sa fajne laski! Zawsze musisz coś popsuć!
- Bardziej by pokazał swój pokój palancie!
- Co? - chłopak nie rozumiał
- Mirari ma racje.
- Nie rozumiem
- Powiedzmy, że Saenji woli ten, chłopców więc nie miałby po co pokazywać ci gdzie są jakieś laski. - tłumaczył dalej elf.
- Eee głupoty gadacie...! - Chłopak jak by nigdy nic szedł dalej uśmiechnięty, nic się nie przejmując.
Weszliśmy do wielkiego holu, po czym udaliśmy się w lewo.
Chłopacy powiedzieli, że w czasie gdy ja niby sobie spacerowałem, oni wybrali już pokój do którego się właśnie kierowaliśmy. Piętro 1 pokój 409. My byliśmy dopiero na 1 piętrze i mieliśmy tak wysoki numerek. Co dopiero na najwyższym piętrzę! Czyli 6?
Pokoik był mały. Na szczęście mieliśmy własną łazienkę. Z czego się strasznie cieszyłem. Trzy małe łóżka koło siebie a na przeciwko ogromna szafo-komoda? Pod oknem stało biurko z 2 szafeczkami.
Luksus kurwa.
- Fajnie nie? - wyszczerzył się Kaoru
- Nie - odpowiedziałem stanowczo.
- Jezu ty znów swoje! Szaty złe, pokój zły!
Ludzie też źli.
Koles który mówi, że wrócę dopiero za 10 lat, a później mówi w innym języku. I zboczeniec, który mnie macał i prawdopodobnie chce przerżnąć mojego przyjaciela!
- Tutaj jest zajebiście, zostaje tu na zawsze - powiedziałem załamany siadając na łóżku.
- A nie mówiłem, że mu się polepszy ! - Powiedział rudowłosy do Czarnego Elfa. Ten tylko spojrzał na niego jak na debila.
- A tak poza tym kto to ten cały Saenji ? - spytałem Eruana. Powinien coś wiedzieć, bo przecież się przed nim kłonił.
- To wy nie wiecie? - zapytał nas zaskoczony.
- Nic
- yuym - pokręcił głową Kaoru jedząc mandarynkę.
Skąd on to kurwa ma?
- Saenji Sunturani to syn samego Króla Czarnych Żwirów.
- Co to? - zapytał mój przyjaciel
- Co? Jak można tego nie wiedzieć.?!
- Debilu! - zacząłem - to są krainy geograficzne znajdujące się na północy! Tereny gdzie jest większość Wulkanów. Od tego nazwa. Jedno z największych imperium,
- Dokładnie - potwierdził Eruan
- No co! Można nie wiedzieć!
- Debil
Elf tylko westchnął i kontynuował
- Syn Króla Sunturani. Następca Królestwa Czarnych Żwirów. Książę na 7 stopniu!
- Właśnie! Wspominał mi coś, że ma 7 stopień co to? - tym razem ja się zapytałem
- Już tłumacze! - usiadł wygodniej.
- Każdy z uczni w koszarach ma przydzielony stopień. Odpowiada on za nasze umiejętności. My mamy 1 stopień. Najmniejszy. Wyższe stopnie można zyskać za dobre oceny, udane walki na arenie albo dobrze ukończone misje. W tych koszarach mieszkają uczniowie tylko do 5 stopnia. wyższe stopnie mają oddzielny budynek.
- Aaaa, no to teraz znamy Saenji to mamy kontakty! - zaśmiał się rudy.
- Nie ciesz się tak. Jest bogaty więc rozpieszczony, pewnie nie chce nic za darmo. - powiedziałem
- Tu byś się zdziwił! - wtrącił się biało-włosy - jest właśnie na odwrót. Nie jest taki jak inni książęta. Kapryśny, rozpieszczony kochać, który ciągnie każdego do łóżka. Podobno jeszcze nikogo nigdy nie miał.
- Nie wieże ten zboczeniec!!
- Co?
- Przez cały czas mnie po dupie macał!
- Ale nie wiadomo czy robił to na serio czy na jaja.
Taa..
Spojrzałem na Kaoru
" Musiałbyś mieć czerwone włosy" " Masz ślicznego przyjaciela"
Kurwa...



________________________________________


O jejku! :D Nawet nie wiedziałam, że tyle kochanych osóbek czyta moje fatalne rozdziały xD.
Każdy jeden wasz komentarz sprawia, że wena i wiara do mnie przychodzi. Dzięki nim będę pisać i częściej notki. ^ ^ Auraya2 Nie o to mi chodziło Kochana! Oczywiście ty jesteś jedyna która komentuje i czyta moje wszystkie notki. Dziękuje Ci bardzo!! =D Puki co opowiadanie się powoli rozkręca ale mam zamiar dać już parę ciekawszych i zabawniejszych scen. Bardzo wam za wszystko dziękuje i mam nadzieje, że  pod notkami pojawią się nowe komentarze, nie pogniewam się jak będzie ich więcej ! =**

czwartek, 6 grudnia 2012

|011|

Pociąg zatrzymał się gwałtownie. Co zaowocowało wywrotką Karou.
-Hahaha. - nie mogłem się powstrzymać i zacząłem się śmiać. - Chcesz zostać wojownikiem powiadasz...? A nawet stać normalnie nie umiesz!
- Spadaj! To nie moja winna! - zaczął się tłumaczyć. - Po... po..prostu pociąg po mojej stronie miał inne nachylenie i to przez to!
- Taaa na pewno
Nawet Eruan zaśmiał się pod nosem.
- Dobra wychodzimy! Musze się stąd jak najszybciej wynieść.
Udaliśmy się do wyjścia.
Wychodząc przez próg zwróciłem uwagę przyjacielowi:
- Kaoru, walizki...
- Oke, oke
Co ja z nim mam...
Chłopak wrócił się szybko po swoje rzeczy i ustawiliśmy się grzecznie do wyjścia.
Nie było widać końca kolejki.
Wszyscy pchali się na siłę by tylko ujrzeć nowe miejsce pobytu. Nawet Kaoru miał takie zachowanie w planach ale skarciłem go za takie myślenie.
Po ponad 15 minutach udało nam się wydostać z owej maszyny, która mnie porwała.
Wychodząc z wagonu rozejrzałem się i...
...zamarłem.
Eruan wspominał, że to potężne miasto.
Ale żeby aż tak!!!
- O kurwa! - zachwycił się czerwono-włosy
Elf zaśmiał się z jego reakcji
- A nie mówiłem, że to cudowne miejsce.
Miał rację to miasto miało to coś.
- UWAGA! UWAGA! Proszę udać się do powozów.  Odjazd za 5 minut!
Od razu całą trójką wpakowaliśmy się do najbliższego powozu.
Czarny elf powiedział mi, że tutaj raczej nic nie załatwię. Dopiero w koszarach będę mógł wyjaśnić pomyłkę.
Jechaliśmy uliczkami wzdłuż małych domków. Miasto dzieliło się na poszczególne sfery. Sfera 1 czyli Zamek w którym zamieszkiwał Król, obok zamku była świątynia i owe koszary. W sferze 2 znajdowały się domy kupców i wszystkich ważnych osobowości. W 3 mieszkali zwykli ludzie Natomiast 4 sfera zawierała wszystkich niedobitków czyli takie jakby slumsy...
My jechaliśmy już przez sferę 2. Otaczały nas piękne duże domy, które na pewno kosztowały więcej niż mogę sobie tylko wyobrażać.
Nie minęło 10 minut a byliśmy na miejscu.
Stanęliśmy przed ogromnym budynkiem, który jak okazało się był naszym przyszłym domem. 
Naszym? Nie. Ich mnie tu zaraz nie będzie...
- Wy idźcie jak się dowiem za ile będzie powrotny pociąg.
Zostawiłem ich szukając jakiegoś wojownika, który pomógł by mi uporać się z problemem.
Wyszedłem na dziedziniec który prowadził do 3 głównych budowli w 1 sferze i zobaczyłem mężczyznę, który zmierzał w kierunku zamku.
Jedyna szansa.
- Zaczekaj!! - krzyknąłem i pobiegłem za nim.
On jakby nigdy nic szedł dalej.
No kurwa bez jaj
- Nie słyszysz jak się do ciebie mówi!!! - krzyknąłem głośniej w jego stronę.
Na szczęście obrócił się w moją stronę patrząc na mnie z zaciekawieniem.
Zatrzymałem się koło niego
-Nareszcie kurwa... - powiedziałem cicho do siebie. Wydawał się słyszeć co powiedziałem bo spojrzał na mniej uważniej.
-Chcesz coś młodzieńcze?
Co kurwa?!
Młodzieńcze?
Jak to wo gule brzmi...
- Tak. Potrzebuje pomocy.
- Pomocy?
Wydaje mi się, że mnie ogląda. Lustruje mnie całego wzrokiem
- Tak. Pomocy. Trafiłem tu przypadkowo. Musze wrócić z powrotem do siebie, do domu. Kiedy będzie kolejny pociąg? 
- Hmmm.? Powiedz mi jak się nazywasz.
- Mirari. Mirari Suano - powiedziałem. Miałem okazje sprawdzić jak wygląda.
Szaro-srebne oczy i długie czarne włosy sięgające aż do łopatek. Nie mógłbym takich nosić. Wystarczy, że mam je już do ramion i mnie wkurzają.
Mężczyzna tylko się obrócił i zaczął iść w stronę zamku.
- Pociąg wyjeżdża za 10 lat.  - mówił to idąc tyłem do mnie.
Nie.
Nie...
Nie!!!
Nie zostanę tutaj aż 10 lat! Musi być jakieś inne wyjście.
- Do zobaczenia Mirari Suano Kisareson Sa...
Co..?
Mężczyzna zniknął...


______________________________________________________


Wiem dawno nic tu nie wstawiłam no i proszę! =D
Nie opłaca mi się dalej pisać tego opowiadania, gdyż nikt tu prawdopodobnie nie zagląda i nie czyta...
Jeśli są takie osoby prosiłabym o komentarz. Niby nic a tak bardzo mobilizuje do dalszej pracy! =D
Wstawię kolejny rozdział jak tylko zobaczę około 5 komentarzy pod tym postem :)
Pozdrawiam :P