wtorek, 24 maja 2011

|010|

Szedłem spokojnie przez długi korytarz.
Ceglane ściany powodowały, że w pomieszczeniu było lodowato. Jedynym światłem był księżyc w pełni przedzierający się przez okna.
Przede mną nagle pojawiły się potężne drewniane drzwi. Otworzyłem je jednym pchnięciem po czym wszedłem. Stojąc w wejściu od razu poczułem otaczającą mnie fale gorąca. Jej źródłem był palący się ogień w kominku. Rozejrzałem się po pomieszczeniu zaciekawiony co może się tutaj znajdować.
Ściany były w kolorze bordu. A podłoga wyłożona była ciemnym drewnem. Po mojej lewej stronie koło kominka były kolejne drzwi. Wywnioskowałem, że to pewnie łazienka.
Natomiast po prawej stronie pod oknem było drewniane biurko zrobione z ciemnego i drogiego drewna. Koło niego stał fotel i regał z książkami.  A na samym środku pokoju umieszczone było duże łóżko z baldachimem wysłane bordowym płótnem.
Zrobiłem krok do przodu by  przyjrzeć się dokładniej komnacie gdy nagle drzwi za mną zamknęły się z wielkim hukiem i usłyszałem zimny i stanowczy męski głos:
- Teraz jesteś mój.

Otworzyłem zdezorientowany oczy.
Kolejny z tym dziwacznych snów... 
Ostatnio miewam je coraz częściej.
Najbardziej dziwną rzeczą w tym jest fakt, że każdy sen ma powiązanie z tym samym zamkiem...
Już o chłonięty rozglądnąłem się po wagonie.
Kaoru i Eruan już nie spali.
- O w końcu się obudziłeś! - koło mojego ucha wydarł się Kaoru
- Taaa... - powiedziałem od niechcenia.
- Wiesz, że w Katoris jest 90% par męsko-męskich. Super, nie?! - powiedział zachwycony chłopak.
- Niby dlaczego? Ty wolisz dziewczyny co pamiętam 
Co on znowu wymyślił?
- No tak! I pomyśl. Jeżeli są tam sami geje, to mam rywali! A to oznacza więcej dziewczyn!!! 
- Masz dziwny tok myślenia - sprwcyzowałem szybko
- No, co?
- Nic... - westchnąłem głośno 
- Za niedługo będziemy na miejscu - po raz pierwszy odezwał się Eruan.
Był bardzo spokojny. I widać było po nim, że nie czół się tak uradowany jak Kaoru, że wstępuje do koszar.
- To świetnie! - uradował się czerwono-włosy.
Ja nic nie odpowiedziałem. Wolałem zachować swoje zdanie dla siebie.
Po niedługiej chwili do naszego przedziału weszło dwóch strażników.
Pierwszy z nim rzucił w naszą stronę trzy paczki, a drugi powiedział głośnym i ochrypniętym głosem:
- Macie się w to ubrać - po czym od razu się zmyli. 
- Co to? - zaciekawił się Kaoru przewracając w rękach paczkę.
- Szaty pierwszaków - odpowiedział Eruan 
- O ! Ale fajnie!  - zwariowany chłopak wyciągnął szybko strój i oglądnął go dokładnie. 
- Ale... - przerwałem Kaor'iemu
- ... Szmata...
- Coś ty powiedział! - oburzył się jego przyjaciel.
- Szmata. To coś wygląda jak szmata. - powiedziałem wskazując na to "coś" w rękach Kaoru
- Nie prawda! To jest bardzo fajne! I ładne 
Uniosłem jedną brew na co Kaoru założył owe nadzienie. Obrócił się parę razy prezentując na sobie zgniło-zielony płaszcz z wielkim kapturem.
- I jak wyglądam - zapytał zaciekawiony 
- Wyglądasz jak ciota - stwierdziłem bez żadnego wzruszenia.
- Co!!! - wydął policzki w geście oburzenia.
- Mirari, nie osądzaj go tak źle - wtrącił się elf z miłym uśmiechem - Kaoru wygląda jak spleśniały ogórek, a nie ciota - zaśmiał się.
- Też może być - spojrzałem do niego porozumiewawczo.
Kaoru tylko spojrzał na nas gniewnie...

czwartek, 21 kwietnia 2011

|009|

- Witaj nazywam się Eruan - mniejszy chłopak podał mi rękę, którą uścisnąłem w geście powitania.
- Mirari
Chłopak miał białe włosy sięgające do ramion, smukłą twarz, zielone oczy oraz długie uszy. Jego cera była ciemna przez co można było wywnioskować, że pochodzi z królestwa ciemności.
- Jesteś...
- Czarnym elfem. - uśmiechnął się do mnie
- Co robi elf w drodze do koszar?
- Ehh... to tradycja. - posmucił się nagle - mimo mojej woli mam obowiązek wstąpić do koszar i być sługą pana.
- To brzmi tak sztywno - wtrącił się Kaoru.
- Niestety - odpowiedział Eruan
- Widzę, że ty również nie jesteś z własnej woli. - te słowa skierował do mnie
- Tak - spojrzałem ostrzegawczo na przyjaciele - no nic. Coś się wymyśli.
- Przykro m i ale wątpię, żeby  ci się udało.
- Dlaczego?
- Ten pociąg nie może zawrócić. Ma już wyznaczoną trasę, z której nie może zboczyć.
- Porozmawiam z kimś, na pewno coś się wymyśli.
- Tutejsi strażnicy nie są zbyt przyjaźni. Jak będziemy na miejscu to wsiądziesz do powrotnego pociągu. To będzie najlepsze rozwiązanie.
- Tak... masz racje.
- Byłeś kiedyś w Kataris?  - spytał zaciekawiony Kaoru
- Tak. Mój ojciec jest Ambasadorem. Więc miałem wiele okazji na zwiedzenie królestwa.
- Jak tam jest?
- Zależy z jakiej strony patrzysz. Jeżeli chodzi o krajobrazy, widoki są wspaniałe. Najbardziej podobają mi się lasy i ogrody. Demony umieją zadbać o przyrodę. A jeżeli chodzi o miasto. Jest to ogromnie królestwo. Jest tam wiele potężnych budowli. Między innymi Zamek Króla, Koszary i Świątynia Szatana. Często na placach są różne targi i festyny, więc można zakupić tam parę pamiątek lun ozdóbek.
Siedziałem wpatrzony w obraz za oknem dokładnie przysłuchując się rozmowie.
- A demony, jakie one są?
- To zależy od nich samych. Jeden może być miły i życzliwy, a drugi podły i kłamliwy. Ale ogólnie mówiąc są to potwory, które potrafią kochać. Jest wiele teorii o ich miłości i oddaniu. Inni mówią, że są to istoty, które nie mają serca i nie potrafią kochać. Ale prawda jest taka, że demony to jedyne istoty, które wybierają jednego partnera do końca życia i są im posłuszne i oddane.
- Dużo o nich wiesz.
- Tak - uśmiechną się Elf. - takie obowiązują nas prawo,żeby posiadać wiedzę na temat wielu istot. A ty? Co tobą kierowało by wstąpić do koszar?
- Marzyłem o tym od dziecka! Będzie mieć kupę kasy! No i księżniczki!!
- Hehe... Jesteś zabawny - uśmiechnął się szeroko Eruan
- Z natury! - wykrzyknął rozpromieniony Kaoru.

sobota, 9 kwietnia 2011

|008|

Właśnie czekałem na niego na peronie.
Ehh..
Obiecałem, że go odprowadzę...
I właśnie czekam sobie tutaj na niego już 30 minut!
Pociąg już dawno przyjechał, a do odjazdu jest jeszcze 10 minut.
Ja go kiedyś zabije, obiecuje.
- Mirari - spojrzałem za siebie. Kaoru przedzierał się przez tłumy machając do mnie ręką. Po chwili rzucił koło mnie swój bagaż i zilustrował pojazd, którym miał się udać do Kataris.
- Fajne cacko
- Ta. A tak wo gule to czemu się spóźniłeś?
- Chciałem się pożegnać z Sariną ale ona miała mnie gdzieś.
- Jakby inaczej.
- No nic. Teraz czeka mnie nowe życie! Pełne sexu i kasy!
- Heh.. ty nigdy nie dorośniesz - powiedział Mirari bardziej do siebie niż do przyjaciela.
- Dobra będę już szedł! Przecież nie mogę tu zostać nie?! - zaczął biec w stronę pociągu. - I nie zapomnij pisać listów!!
- Spoko! - zobaczyłem jak znika w jednej z przedziałów.
Nagle spostrzegłem, że bagaż Kaoru leży koło mnie...
Ten debil go zapomniał.
Westchnąłem głośno i wziąłem bagaż.
No nic muszę mu go zanieść.
Ostatni wagon był najbliżej więc zdecydowałem, że tam pójdę.
Gdy przeszedłem przez drzwi ogarnęła mnie ciemność. Nic nie było widać. Nie dziwić się nie było tu okien. Szedłem powoli wzdłuż przedziału gdy nagle niespodziewanie potknąłem się o jakieś pudło co zaowocowało niezłą wywrotką. Przy upadku walnąłem głową w jakiś metalowy kąt co spowodowało, że zemdlałem...


* * * * * * * * * * * *


Otworzyłem ociężałe powieki. Moja głowa znów zaczęła promieniować bólem.
Cholera...
Po chwili zauważyłem że pociąg się porusza.
Gorzej być nie mogło.
Wyjąłem z kieszeni komórkę by sprawdzić która godzina. Było 15 minut po północy.
Wstałem powoli podpierając się o ścianę pociągu.
Wziąłem bagaż pod rękę i skierowałem się w stronę drzwi. Było łatwiej niż przedtem gdyż oświetlałem sobie drogę komórką. W końcu wydostałem się z ciasnego przedziału.
Znajdowałem się w wąskim korytarzu. Po jednej stronie znajdował się rząd okien a po drugiej małe pomieszczenia. Spoglądałem w każde z pokoi z nadzieją znalezienia Kaoru. Większość z osób spało co mnie ucieszyło. W końcu natrafiłem na właściwy pokój. Był tam czerwonowłosy i jakiś chłopak. Bez zastanowieniu wpadłem tam.
- Ty nieodpowiedzialny huju!!
Czerwonowłosy zerwał się szybko wystraszony.
- Mirari co ty tu robisz!!
- Wylądowałem tu przez ciebie!
- Ale jak to ? - spytał zdezorientowany chłopak
- Zapomniałeś bagażu - wskazałem mu daną rzecz
- A no fakt - speszył się - dzięki
Złapałem się za głowę zmartwiony.
To co teraz będzie?

sobota, 2 kwietnia 2011

|007|

Siedziałem spokojnie na lekcji gdy do klasy wbiegł jakiś zdyszane dzieciak.
- Jest apel. Panie dyrektor każe się zebrać na korytarzu.
Wszyscy wyszli na korytarz szkolny. Ja razem z Kaoru usiedliśmy na jednym z parapecie.
Po kilku minutach gdy wszyscy byli obecni Pani dyrektor zaczęła przemowę:
- Właśnie dostaliśmy wyniki w sprawie przyjęcia do koszar.
Dostrzegłem jak Kaoru wyszczerzył swoje wszystkie białe ząbki.
- Dostało się 10 osób - dążyła Dyrektorka
Uśmiech chłopak siedzącego koło mnie zeszedł szybciej niż powstał.
- Lista jest umieszczona na gazetce szkolnej. Serdecznie gratulujemy tym którzy się dostali. Wyjazd odbędzie się dzisiaj wieczorem o godzinie 19:00 na peronie 3! Proszę się nie spóźnić.
Wszyscy rzucili się w stronę gazetki szkolnej nie pomijając czerwonowłosego.
- Ruszyć te dupy! Mistrzu idzie!! - dało się słyszeć na całym korytarzu głos Kaoru
Heh... Dostało się 10 osób a on myśli, że się dostał...
-TAAAAK! - Krzych mojego przyjaciela wypełnił całą moją głowę.
- Tak! Tak! Tak! - krzyczał skacząc wokół mnie
- Niech zgadnę dostałeś się?
- TAK! - powiedział radośnie. Nie, wręcz to wykrzyczał.
- A kogo to zasługa?
- Oh ty mój kochanieńki!!
Rzucił się na mnie i ucałował mnie z całej siły w policzek.
Zaczyna się
- No już dość tej spouchwałości - odciągnąłem go od siebie.
- Podziękujesz mi kiedy indziej. I na pewno w inny sposób. - powiedziałem wycierając policzek.
- Teraz Sarina na pewno do mnie wróci !! - powiedział zachwycony chłopak
- Nie wątpię.... - powiedziałem z sarkazmem.
- No co! Na pewno będzie wniebowzięta, że ma chłopaka wojownika!!
- Ta... a zwłaszcza, że ten chłopak wyjedzie na 10 lat do koszar.
- Yyy... To się wytnie...
- I jak ty niby chcesz z nią uprawiać sex? - Kaoru zamyślił się
- O kurwa!!
- No właśnie.
- To co ja teraz zrobię?!
- Nie wiem. Może tam będzie wiele ładnych pokojówek albo co...
- Obyś miał racje! 

środa, 23 marca 2011

|006|

Dość szybko skończyłem pisać scenariusz co mnie wielce zaskoczyło.
Teraz tylko odrobić zadanie i koniec.
Otworzyłem leniwie książki do matematyki i zobaczyłem listę zadań.
A jednak odpuszczę sobie zadania.
Plan zerwania nocy przez odrabianie pracy domowej jakoś mnie nie kręci.
Rzuciłem się na łóżko z nadzieją odpoczynku. Gdy nagle do pokoju wszedł Sean.
No to odpoczynek szlag trafił...
- Braciszku  -Sean powoli podszedł do łóżka starszego brata - bo ja chciałbym się ciebie coś zapytać - zarumienił się - wiesz... - odgarnął włosy za ucho
- Ci się stało?
O nie!
Tylko nie to.
Pewnie za chwile mi powie, że miał mokrą noc.
O takich rzeczach to się z Ojcem rozmawia.
Nie, on nie ma ojca..
Ahh.. przetrwam to.
- No bo widzisz. - odwrócił wzrok - pomożesz mi z zadaniem domowym?
- Coo?!
I o to tyle zamieszania?
- No bo widzisz. Nie rozumiem tego zadania i pomyślałem, że ty mi go pomożesz rozwiązać... proszę.
- No dobra. To jakie to zadanie?
- A takie jedno z wiedzy o świecie
- Dobra dawaj.
Zadanie było na temat jakiegoś prawa...
Przypatrywałem się jak Sean zapisuje wszystko w zeszycie...
Heh...
Chciałbym mieć takie zadania jak on...
- Ok to wszystko. Dzięki!
- Spoko
Położyłem się na łóżku i miałem zamiar pochwycić moją MP4 gdy Sean znów zaczął.
- Mirari...
- Hmmm?
- Czemu ty nie masz dziewczyny?
Ty też?!
Wystarczy, że Kaoru męczy mnie takimi rzeczami...
- Wiesz jakoś tak nie szukam.
- Wolisz mężczyzn?
- Coo..?
Kolejny szok.
Ten dzieciak za dużo ma dostępu do kompa!
- Hehe! Ja też! Ostatnio poznałem fajnego chłopaka przez internet. Jest starszy ode mnie o 4 lata.
Zszokowany wybrzuszyłem oczy...
- Dobra nie będę przeszkadzał pa!
Patrzyłem z odrętwieniem na wychodzącego chłopaka.
Co się porobiło na tym świecie, że on ma chłopaka a ja nie...
Wróć!
Ja nie chce mieć chłopaka...